Jak fotografia wpływa na Ciebie i Twoje życie?

Jak fotografia wpływa na Ciebie i Twoje życie?

Każdego dnia robimy dziesiątki zdjęć – podczas podróży, wyjść ze znajomymi lub w momencie, gdy dzieje się coś wyjątkowego. Udostępniamy nasze zdjęcia na popularnych portalach społecznościowych i wymieniamy się nimi z najbliższymi. Dlatego też warto odpowiedzieć sobie na pytanie – jak fotografia oddziałuje na nasze oczy, mózg i ciało? W tym artykule zbadamy również wpływ jaki mają selfie na sposób, w jaki postrzegamy samych siebie, nasze samopoczucie i pamięć.

Ewolucja fotografii

Dawniej zrobienie zdjęcia wiązało się z wieloma czynnościami. Nie wystarczyło znaleźć idealny kadr. Sam proces wywoływania zdjęć był niezwykle żmudny. Potrzebna była specjalnie wyposażona ciemnia fotograficzna z całym szeregiem odczynników chemicznych, należało delikatnie obchodzić się z kliszą… a mimo to czasami jakość zdjęcia nie spełniała oczekiwań. Obecnie jest to zdecydowanie łatwiejsze, a wszystkie istotne momenty możemy udokumentować natychmiast. Wszystko dzięki smartfonom, które ze zwykłych aparatów służących głównie do dzwonienia stały się wielofunkcyjnymi urządzeniami dorównującymi wysokiej klasy aparatom fotograficznym.

Od selfie, przez zdjęcia posiłków, po zapierające dech w piersiach krajobrazy

Oszacowano, iż jedynie w ubiegłym roku ludzie zrobili 1,2 biliona zdjęć. Nie dziwi więc fakt, że zadajemy sobie pytania w jaki sposób fotografia kształtuje to, jak postrzegamy otaczający nas świat i siebie samych?

W znalezieniu odpowiedzi na to pytanie pomogło specjalistyczne oprogramowanie służące do śledzenia ruchu gałek ocznych pozwalające ocenić, dlaczego selfie czasami wyglądają nieco dziwnie, zaś psychologowie podjęli się przeprowadzenia wywiadów mających na celu określenie wpływu wywieranego na ludzi przez fotografię.

Zacznijmy od najbardziej popularnego i zarazem najbardziej kontrowersyjnego rodzaju fotografii – selfie. Kochane przez miliony oraz mających taką samą liczbę przeciwników, którzy twierdzą, iż są one przejawem próżności. Najważniejszym czynnikiem odróżniającym je od standardowej fotografii jest fakt, że głównym obiektem zdjęcia jesteśmy my sami. Większość osób, które kiedykolwiek robiło sobie selfie zdaje sobie sprawę z tego, iż nie jest to tak proste, jak by się mogło wydawać. Należy ustawić aparat pod odpowiednim kątem, znaleźć najlepsze możliwe oświetlenie… W rezultacie tracimy mnóstwo czasu i wysiłku. Selfie często nie odzwierciedlają rzeczywistości.

Selfie wymarzonym obrazem nas samych?

Zdjęcia tego typu przedstawiają najlepszą wersję nas samych. Są jedynie projekcją osoby, którą chcielibyśmy być. Używane są liczne filtry, a zdjęcia są poddawane retuszowi aż do osiągnięcia zamierzonego efektu. Najlepszym dowodem potwierdzającym powszechną chęć dążenia do perfekcji jest popularność aplikacji Facetune 2. Dzięki niej możemy poprawić wiele aspektów naszego wyglądu – sprawić by nos był cieńszy lub szerszy, dopasować rozmiar ust, a nawet wygładzić zmarszczki i pozbyć się wszelkich niedoskonałości.

Rodzi się zatem kolejne pytanie – dlaczego autoportrety nie wyglądają dobrze, nawet z zastosowaniem filtrów? Zdaniem Borisa Paskhovera, chirurga plastycznego z New Jersey, selfie nie odzwierciedlają naszego rzeczywistego wyglądu i czynią nas bardziej krytycznymi wobec siebie samych.

Lekarz kilka lat temu zaczął zauważać niepokojący wzorzec powtarzający się wśród swoich pacjentów. Pokazywali mu selfie na ekranie telefonu, podkreślając, że ich nos na zdjęciu wygląda na duży. Chirurg odpowiadał, że proporcje na zdjęciu są zaburzone, zniekształcając do pewnego stopnia sposób, w jaki dana osoba wygląda. W celu ustalenia tego stopnia, podjął współpracę z naukowcami z Rutgers New Jersey Medical School i Uniwersytetu Stanforda, aby skonstruować model matematyczny, który byłby w stanie zmierzyć to zniekształcenie.

Po porównaniu selfie zrobionego ze standardowej odległości 30 cm ze zdjęciem zrobionym z pięciokrotnie większej odległości, okazało się, że w przypadku selfie podstawa nosa wydaje się być o około 30% większa. Zatem, jeśli zrobisz selfie trzymając telefon w odległości około 30 cm od twarzy, nos będzie wydawał się o około 30% szerszy niż gdyby to samo zdjęcie zostało zrobione przez osobę stojącą pięć razy dalej od Ciebie. Jeden z pozostałych badaczy stworzył nawet program odwracający efekty robienia zdjęć z bliskiej odległości. Za pomocą suwaków można w nim usunąć zniekształcenie rozmiaru nosa lub odsunąć aparat, aby Twoja twarz wydawała się bardziej płaska i pozbyć się efektu rybiego oka. Jest on używany przez dr Paskhovera w celu pokazania potencjalnym pacjentom niezadowolonym ze swojego wyglądu w mediach społecznościowych, jak naprawdę wygląda ich nos.

Głównym wnioskiem jaki możemy z tego wyciągnąć jest fakt, że wszelakie czynniki, takie jak odległość lub kąt pod jakim robimy zdjęcie, mogą wpływać i zniekształcać nasz wygląd nawet bez zastosowania filtrów.

Selfie przyczyną gorszego nastroju?

Kolejnym zagadnieniem, pozostającym we wczesnej fazie badań, jest ustalenie, jak robienie i publikowanie selfie wpływa na nasze samopoczucie. Jedno z badań opublikowanych przez Uniwersytet York, poświęcone kobietom w wieku szkolnym, ujawniło, że kobiety robiące sobie selfie mają gorsze samopoczucie niż te kobiety, które ich nie robią. Nie czują się ze sobą dobrze, mają niższy poziom pewności siebie i uważają, że są mniej atrakcyjne fizycznie w porównaniu z grupą, która nie robi i nie publikuje selfie.

A co dzieje się, gdy nasz aparat jest skierowany na coś innego niż my sami?

Alixandra Barasch, profesor marketingu na Uniwersytecie w Nowym Jorku, uważa, że robienie zdjęć może mieć zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ na ludzkie doświadczenia i wspomnienia. Twierdzi, że robienie zdjęć może negatywnie wpłynąć na nasze wspomnienia doświadczeń, które nie są wizualne, takich jak koncerty lub posiłki.

Jej zdaniem, naprawdę utrudnia to słuchanie muzyki lub smakowanie jedzenia. Pojawia się bowiem pytanie- czy nasze doświadczenia mogą nadal być przyjemne, gdy zamierzamy udokumentować je w mediach społecznościowych? Jak się okazuje, nie do końca. Obawa o to, co inni ludzie mogą pomyśleć, odwraca naszą uwagę od tego, co fotografujemy.

Oficjalnym terminem na to jest lęk przed autoprezentacją, który może odebrać przyjemność czerpaną z pięknych chwil i sprawić, że nasze doświadczenia będą mniej przyjemne. Jaką więc radę ma Alixandra dla tych z nas, którzy mimo to chcą dokumentować przyjemne momenty z naszego życia i dzielić się nimi w mediach społecznościowych, chcąc jednocześnie zachować równowagę poprzez maksymalizację dobrych i minimalizację złych skutków?

Nie opowiada się za unikaniem udostępniania zdjęć w mediach społecznościowych. Zamiast tego uważa, że ​​kluczowe jest wczucie się w moment podczas robienia zdjęć oraz udostępnianie ich dopiero później, tak aby nie skracać miłych chwil, tylko po prostu je przeżywać.

Wszystkiemu winne zdjęcia?

Warto także wspomnieć o pewnych pozytywnych skutkach, bo te również występują. Proces robienia zdjęć może wpłynąć na nasze przeżywanie momentów i sprawić, że będziemy w nie bardziej zaangażowani, co wpłynie na zwiększenie poziomu radości. Badania Alixandry Barasch pokazują, że sam zamiar zrobienia zdjęcia wystarczy, aby uzyskać taki efekt – nawet jeśli ostatecznie tego zdjęcia nie zrobimy.

Pozytywne efekty robienia zdjęć można zaobserwować zwłaszcza w przypadku doświadczeń polegających na obserwacji. Chcąc udokumentować daną scenę w określony sposób, musimy skupić się na jej konkretnych szczegółach, przez co je lepiej zapamiętujemy, skupiamy się na nich i tym samym bardziej je odczuwamy.

Ustaliliśmy zatem, że  wczucie się w moment podczas fotografowania ma na nas pozytywny wpływ, ale w jaki sposób przekłada się to na świat rzeczywisty? Chris Burkard, profesjonalista znany z fotografowania malowniczych krajobrazów i sportów ekstremalnych, twierdzi, że komponując obraz, to, czego nie ma na zdjęciu, jest równie ważne jak to, co jest na nim przedstawione. Aby dowiedzieć się jak to, że zarabia na życie robieniem zdjęć może wpływać na sposób w jaki postrzega świat, skontaktował się z Tobii, szwedzką firmą produkującą specjalne okulary śledzące ruch gałek ocznych użytkownika.

Kiedy Twoje oczy są skupione na określonym punkcie, okulary podążają za Twoimi ruchami i zapisują ścieżkę. Spotkanie odbyło się w Exploratorium, muzeum nauki znajdującym się w San Francisco, pełnym eksponatów przyjaznych Instagramowi. Chris Burkard i Peter Rubin, starszy redaktor WIRED, postanowili użyć oprogramowania do śledzenia ruchu gałek ocznych firmy Tobii, aby zaobserwować różnicę w sposobie, w jaki profesjonalni fotografowie i zwykli ludzie patrzą na świat podczas chodzenia po Exploratorium.

Kolejna część testu odbyła się w biurze Wired z zamiarem sprawdzenia jak profesjonaliści oglądają zdjęcia oraz czy przejmują się detalami bardziej niż amatorzy. W tym celu Chris i Peter obejrzeli wiele różnych zdjęć, w tym zdjęcia zrobione przez Chrisa, i ocenili ich jakość. Podczas gdy to robili, oprogramowanie Tobii śledziło ich punkty zainteresowania. Okazało się, że Peter poświęcił więcej czasu na obejrzenie mniejszej liczby punktów, podczas gdy Chris lepiej wykorzystał czas spędzony na oglądaniu zdjęć.

Zgodnie z mapą termiczną pokazującą fragmenty, na których skupiały się ich oczy, oczy Petera były rozbiegane, podczas gdy Chris miał mniej punktów zainteresowania. Był jednak bardziej skupiony, wybierając poszczególne, wyróżniające się szczegóły na zdjęciu, które później analizował z uwagą. W Exploratorium Chris zaprezentował ciekawe podejście do robienia zdjęć. Przed wyjęciem kamery chciał upewnić się, że obejrzał wybrany obiekt z każdej perspektywy tak, aby znaleźć najlepszy kąt. Jak twierdzi, w chwili gdy wyciąga aparat, zmienia się jego sposób postrzegania danego obiektu- zamiast patrzenia na poszczególne elementy naturalnie przykuwające wzrok, jego głównym celem staje się komponowanie ujęcia. Dlatego też Chris najpierw znalazł interesujące go elementy, a dopiero następnie wybrał najlepszy sposób na ich uchwycenie, podczas gdy Peter pozostawił to przypadkowi. Ogólnie w obu testach Chris miał bardziej przemyślane podejście do robienia zdjęć niż Peter. Jego doświadczenie w tej dziedzinie i wiedza techniczna pozwoliły mu wyeliminować bałagan i skupić się na konkretnych szczegółach.

Co nauka pomogła nam dowiedzieć się o wpływie fotografii na nasze życie?

Mimo, że selfie mogą zniekształcać nasz wygląd i wpędzać nas w kompleksy, robienie zdjęć może faktycznie poprawić nasz nastrój, ułatwić zapamiętywanie doświadczeń i sprawić, że poczujemy się bardziej zaangażowani w przeżywane chwile, pod warunkiem, że dokumentujemy takie rzeczy jak krajobrazy i nie odwracamy uwagi od czynności, które wymagają pełnego skupienia.

Zdecydowanie warto się nad tym zastanowić następnym razem gdy zabierzemy telefon na koncert. Martwienie się o to, jak wiele serduszek na Instagramie otrzymamy, sprawia, że cierpi na tym nasze samopoczucie, niezależnie od tego, czy skierujemy aparat na siebie, czy na otaczający nas świat. Bez względu na to, jak dobrze wyglądasz na zdjęciu, czasami lepiej jest zachować je dla siebie.

Źródło: Wired

Maciej Biegajewski

Posts Carousel

Dodaj komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Latest Posts

Top Authors

Most Commented

Featured Videos